Trudno jest powrócić do pisania postów po tak długiej przerwie, tak naprawdę zaległości mam tak duże, że nie wiem od czego zacząć. Od początku się nie da, więc spróbuję chociaż zachować jakąś kolejność tematyczną.
Po pierwsze przeprowadziłam kapitalny remont swojego starego domku dla lalek, który kupiłam ponad 10 lat temu. Po tylu latach należało mu się odświeżenie. Nie zmieniłam jedynie podłóg i tapet (za wyjątkiem jadalni) oraz miedzianego dachu. Niemal wszystkie mebelki zostały wymienione, bo te, które zrobiłam wiele lat temu nie przeszły pozytywnej oceny. No cóż wymagania rosną, a to co kiedyś wydawało mi się cudne, cudnym być przestało.
Tak prezentuje się domek obecnie (kiedyś był morelowo biały, z tarasem wykonanym z wytłoczek do jajek)
Na tarasach jeszcze pusto, ale pracuję nad tym :)
Domek otrzymał kilka nowych okien widocznych po jego otwarciu, a tym samym pokoje otrzymały zdecydowanie lepszy wygląd.
Jednym z okien, które otrzymała sypialnia, jest okno wykuszowe. Sypialnia nabrała zupełnie nowego wyglądu i przestała wyglądać jak pudełko na buty.
Niewątpliwą wadą domków otwieranych od frontu jest brak okien we wnętrzach, które przez to są smutne i ciemne.
Okno zarówno wewnątrz ja i na zewnątrz zdecydowanie poprawiło wygląd domku.
Tak prezentuje się od strony zewnętrznej.
Daszek nad oknem wykonałam tą samą metodą co wiele lat temu dach domku, pokrywając go miedzią a następnie patynując miedź preparatem postarzającym.
Pierwsza faza wykonania daszku nad oknem (okno troskliwie zabezpieczyłam przed zniszczeniem) to pokrycie miedzią czyli przycięcie miedzianej taśmy i umocowanie jej za pomocą bardzo cienkiej, dwustronnej taśmy samoprzylepnej.
Okna jak widać są dwa, jednego jeszcze nie zdążyłam zamontować.
Druga faza to patynowanie:
Używam do tego preparatu widocznego na zdjęciu, jest idealny praktycznie do postarzenia każdego rodzaju metalu. Wystarczy nanieść płyn na powierzchnię patynowaną przy pomocy pędzelka. Widoczny na zdjęciu daje patynę w odcieniu zielonym, dostępny jest również taki, który tworzy patynę w odcieniu błękitnym.
Potraktowane tym płynem metale mniej szlachetne, rdzewieją niemal natychmiast (muszą być odtłuszczone wcześniej) i uzyskujemy efekt bardzo starych powierzchni.
Na zdjęciu poniżej miniaturowe wiaderko potraktowane tym właśnie płynem.
Przy stosowaniu tego płynu zalecam używanie rękawiczek, płyn jest bezwonny ale za to nieobojętny dla skóry.
Utlenianie się miedzi będzie jeszcze postępowało (dach jest nieco bardziej zielony) ale bez tego płynu, z tego co wyczytałam osiągnełabym ten efekt w warunkach zewnętrznych za ok. 20 lat. Okna otrzymała jeszcze kuchnia, pokój dziecięcy i biblioteka. Taka ilość okien wymagała uszycia wielu, wielu firanek ale o tym w następnym poście.
Na koniec wygląd domku wewnątrz:
Straszny jeszcze w nim bałagan, wiele drobiazgów brakuje, kilka trzeba poprawić, ale po tylu latach zapomnienia cieszę się, że wreszcie przywróciłam temu domkowi dawną świetność i chociaż styl upodobałam już sobie inny, to starałam się zachować w tym domu to czym przed kilkunastu laty urzekły mnie domki dla lalek.
Po pierwsze przeprowadziłam kapitalny remont swojego starego domku dla lalek, który kupiłam ponad 10 lat temu. Po tylu latach należało mu się odświeżenie. Nie zmieniłam jedynie podłóg i tapet (za wyjątkiem jadalni) oraz miedzianego dachu. Niemal wszystkie mebelki zostały wymienione, bo te, które zrobiłam wiele lat temu nie przeszły pozytywnej oceny. No cóż wymagania rosną, a to co kiedyś wydawało mi się cudne, cudnym być przestało.
Tak prezentuje się domek obecnie (kiedyś był morelowo biały, z tarasem wykonanym z wytłoczek do jajek)
Domek dla lalek po kapitalnym remoncie |
Na tarasach jeszcze pusto, ale pracuję nad tym :)
Domek otrzymał kilka nowych okien widocznych po jego otwarciu, a tym samym pokoje otrzymały zdecydowanie lepszy wygląd.
Jednym z okien, które otrzymała sypialnia, jest okno wykuszowe. Sypialnia nabrała zupełnie nowego wyglądu i przestała wyglądać jak pudełko na buty.
Niewątpliwą wadą domków otwieranych od frontu jest brak okien we wnętrzach, które przez to są smutne i ciemne.
Sypialnia w domku dla lalek z oknem wykuszowym. |
Okno zarówno wewnątrz ja i na zewnątrz zdecydowanie poprawiło wygląd domku.
Tak prezentuje się od strony zewnętrznej.
Okno wykuszowe w bocznej ścianie domku dla lalek. |
Daszek nad oknem wykonałam tą samą metodą co wiele lat temu dach domku, pokrywając go miedzią a następnie patynując miedź preparatem postarzającym.
Patynowanie miedzi |
Pierwsza faza wykonania daszku nad oknem (okno troskliwie zabezpieczyłam przed zniszczeniem) to pokrycie miedzią czyli przycięcie miedzianej taśmy i umocowanie jej za pomocą bardzo cienkiej, dwustronnej taśmy samoprzylepnej.
Okna jak widać są dwa, jednego jeszcze nie zdążyłam zamontować.
Druga faza to patynowanie:
Płyn do patynowania metalu |
Używam do tego preparatu widocznego na zdjęciu, jest idealny praktycznie do postarzenia każdego rodzaju metalu. Wystarczy nanieść płyn na powierzchnię patynowaną przy pomocy pędzelka. Widoczny na zdjęciu daje patynę w odcieniu zielonym, dostępny jest również taki, który tworzy patynę w odcieniu błękitnym.
Potraktowane tym płynem metale mniej szlachetne, rdzewieją niemal natychmiast (muszą być odtłuszczone wcześniej) i uzyskujemy efekt bardzo starych powierzchni.
Na zdjęciu poniżej miniaturowe wiaderko potraktowane tym właśnie płynem.
Miniaturowe wiaderko i miedź na daszku okna po użyciu płynu postarzającego. |
Przy stosowaniu tego płynu zalecam używanie rękawiczek, płyn jest bezwonny ale za to nieobojętny dla skóry.
Utlenianie się miedzi będzie jeszcze postępowało (dach jest nieco bardziej zielony) ale bez tego płynu, z tego co wyczytałam osiągnełabym ten efekt w warunkach zewnętrznych za ok. 20 lat. Okna otrzymała jeszcze kuchnia, pokój dziecięcy i biblioteka. Taka ilość okien wymagała uszycia wielu, wielu firanek ale o tym w następnym poście.
Na koniec wygląd domku wewnątrz:
Wnętrze domku dla lalek, pokoje z nowym umeblowaniem, podłogi i tapety sprzed kilkunastu lat. |
Straszny jeszcze w nim bałagan, wiele drobiazgów brakuje, kilka trzeba poprawić, ale po tylu latach zapomnienia cieszę się, że wreszcie przywróciłam temu domkowi dawną świetność i chociaż styl upodobałam już sobie inny, to starałam się zachować w tym domu to czym przed kilkunastu laty urzekły mnie domki dla lalek.
Domek jest przepiękny! Taki zresztą był od samego początku, ale faktem jest, że dzięki owym oknom wnętrza ogromnie zyskały na urodzie. Takie są teraz rozświetlone, odświętne i radosne, jak gdyby wiosna trwała w nich przez okrągły rok. Co w dużej mierze jest zapewne zasługą świeżutkich, artystycznie odszytych i upiętych firanek. Oj, czasochłonne to zajęcie, prawda? Ale za to - jaki efekt! Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję twórczyni czarodziejskiego Juleczkowa. O firankach już wkrótce napiszę, na razie nie mogę patrzeć w ich stronę tyle ich było a jeszcze nie wszystkie okna je mają.
UsuńWielki szacun, ja nie dałabym rady z taką miniaturyzacją. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję. Mi się też tak kiedyś wydawało, a jednak miniatury tak mnie pochłonęły, że dzisiaj to ważny element mojego życia :) Chociaż pierwsze miniaturki z perspektywy czasu to koszmarki, które kiedyś wydawały mi się takie piękne :)
UsuńEsas ventanas laterales son muy bonitas y dan un estupendo aspecto a la casa
OdpowiedzUsuńThank you :)
UsuńChylę czoła. Domek wygląda rewelacyjnie. Podziwiam ogrom pracy włożony w renowację.
OdpowiedzUsuńJeszcze mu trochę brak, ale z domkami dla lalek to tak jak z prawdziwymi - wieczna inwestycja :)
UsuńI Love what you have done with this house. The addition of the extra windows has opened up the space and made it come alive. The bedroom is sooooo Pretty!!! The sunlight streaming through the window and filtered through those lovely white curtains makes such a fresh and romantic atmosphere within the room. I would Never want to get out of bed! :D
OdpowiedzUsuńThe entire house is a feast for the eyes and I am so glad that you have shown it to all of us!
Thank you Elisabeth, Thank you so much. I didn't make one window yet. In the library. Window there will be the same as in bedroom.
UsuńŚliczny, a sypialnia według mnie najpiękniejsza. Kiedyś byłam w parku miniatur na Śląsku i tam żeby uzyskać efekt patyny pokrywali dachy wodą po śledziach :).
OdpowiedzUsuńDziękuję, no proszę a ja o tym nie słyszałam, ma to sens, bo sól powoduje korozję, tylko ciekawa jestem skąd i dlaczego te śledzie :).
UsuńWitaj Agnieszko,
OdpowiedzUsuńcieszę się widząc nowości na Twoim blogu! domek wygląda przepięknie, miesiące pracy - ale jaki efekt!
Sypialnia jest śliczna, urzekł mnie ten delikatny baldachim, gdzie zdobyłaś tak delikatną koroneczkę? dodała lekkości całemu pokoikowi. Bardzo mi się podoba Twój domek, faktycznie, mimo tylu nowości, i gruntownego odświeżenia, udało Ci się zachować jego klasyczny urok.
Dzięki za podzielenie się zdjęciami,
pozdrawiam!
Magda
Witaj, koroneczki zbieram od lat, w zasadzie większość sprowadzona przy okazji z zagranicy. Niestety nasze, te które kupowałam też przy okazji w pasmanteriach są jednak za ciężkie i za grube do tej skali.
UsuńPozdrawiam Agnieszka
Perfekcyjny! Co ciekawe w poprzednim wydaniu wydawał mi się mniejszy (to chyba przez te okna). A będą zdjęcia pomieszczeń w zbliżeniu? bo jestem strasznie ciekawa tej półeczki w kuchni:) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję, chciałabym już teraz, jak wszystko jest z grubsza zrobione dopracować pokój po pokoju ostatecznie, tak aby móc spokojnie przejść do czekających nowych projektów (niektóre są już rozpoczęte dawno :) Postaram się opisać pokój po pokoju w następnych postach.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Ohhh, nareszcie się doczekałam! Codziennie wchodziłam na twojego bloga w oczekiwaniu na kolejny post - Ty chyba nie wiesz, ale masz grono fanów :) Domek jest PRZEPIĘKNY!!! Z przyjaciółką ciągle i ciągle robimy plany naszego pierwszego domku (najpierw miał być w skali 1:6, ale ostatecznie się ugiąłyśmy bo miałby ze 2.5 metra...), ale ciągle wszystko jest nie tak... Chciałabym i taki "przestrzenny" jak ten, którego budowę można było dotychczas podziwiać na twoim blogu i taki otwierany troszkę jak szafkę... Twój blog to skarbnica pomysłów! Ehhh, pozostaje podziękować za 10 minut radości jakie dałaś mi nowym postem i...PROSZĘ O WIĘCEJ I CZĘŚCIEJ!
OdpowiedzUsuńOjej jak bardzo dziękuję. No to teraz nie pozostaje mi nic innego jak się zdyscyplinować. Prawda jest taka, że jak mnie coś pochłania to na całego:) Nie mam wtedy czasu ani natchnienia do pisania czy też robienia zdjęć. Staram się to zmienić ale to dość trudne :) Powoli zamykam to co niedokończone, bo ten właśnie domek to moje pierwsze poważne doświadczenia z miniaturkami, dlatego odczuwałam potrzebę doprowadzenia go do stanu godnego domku dla lalek :) Prawie mi się udało, Obiecuję, że się poprawię :) Pozdrawiam serdecznie.
UsuńNo to będę czekać i oczywiście zaglądać codziennie jak jakiś zwyr... I jak tylko ogarnę moją pracę magisterką wezmę się za domek - no chyba, że wcześniej wezmę się za jedno z pierdyliona innych planów/marzeń. Myślę między innymi o... sklepiku z zabawkami, oczywiście miniaturowym, w skali 1:12. tak sobie myślę że to byłoby cudowne, pod jednym dachem setki małych zabawek dla lalek, których nawet jeszcze nie ma, nie są zrobione, ehhh miniaturowe szaleństwo :) Trzymaj się ciepło i jeszcze raz dziękuję za to że dzielisz się tą dość niepopularną w Polsce pasją, która przecież daje tyle radości :D
UsuńJeeeeeeesssssu jaka sypialnia!!!!! Fantastyczna robota!!! Podziwiam, przecież to jest potworna robota, ogromna i ile dziubania...
OdpowiedzUsuńDomek otrzymał mebelki, które zbierałam od lat, większości z nich nie można już kupić. Mnie pozostała jedynie aranżacja wnętrz, pościel, zasłonki, poduszki, prace "budowlane" dodatkowe okna, wymiana drzwi itd., czyli nie aż tak wiele. Poprzednie mebelki, które były w tym domku wykonywałam sama, ale tak jak pisałam, nie przeszły weryfikacji i trafiły do głębokiego pudła z przeszłością :))) Pozdrawiam serdecznie.
UsuńJestem pełna podziwu dla Twoich umiejętności i cierpliwości:))domek cudny:)))
OdpowiedzUsuńPo tylu fantastycznych komentarzach ciężko jest napisać coś oryginalnego. Mogę tylko wzdychać i podziwiać. A firany w oknach przy zamkniętej ścianie frontowej wyglądają prześlicznie ;-) Super!
OdpowiedzUsuńPozostaje mi jeszcze tylko przyłączyć się do próśb o częstsze wpisy ;-)
Jejku. Ile pracy. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńPodziwu nie zdołam opisać więc wracam to oglądania zdjęć i wzdychania.
Buzia otworzyła mi się z wrażenia :-) Niezmiennie jestem pełna podziwu dla Twych umiejętności, cierpliwości, pomysłów i pracowitości. Wyczarowujesz przepiękne wnętrza, zewnętrza, wszystkie szczegóły. Czy Twój prawdziwy dom jest podobny do tych miniaturek? Z niecierpliwością czekam na kolejne posty i zdjęcia, na które mogę patrzeć bez końca.
OdpowiedzUsuńDomek jest przepiękny. Od jakiegoś czasu jestem w takich domkach zakochana, marzę aby sama stworzyć takie cudo ale nie wiem jak się za to zabrać. Będę wdzięczna za pomoc.
OdpowiedzUsuń