W poszukiwaniu kolorów



Tymczasowe miejsce dla mebelków pomalowanych farbami kredowymi - czyli chalk paint Annie Sloan

Poszukując koloru odpowiedniego dla okiennic w moim domku dla lalek, natrafiłam na chalk paint czyli kredowe farby Annie Sloan. Kolorystyka tych farb tak mnie urzekła, że nie mogłam się im oprzeć w żaden sposób. Dla tych, którzy lubią stare kolory, zarówno te stonowane jak i żywe to pokusa nie do odparcia. Farby wykonane są z naturalnych składników, bezzapachowe o konsystencji śmietany. Nauczenie się tych farb nie było dla mnie zbyt łatwe. Chwilami miałam ochotę się poddać i wycofać. Farbami można pokrywać każdą powierzchnię, od metalu poprzez plastik, malowane wcześniej drewno itd. Obejrzałam mnóstwo filmów instruktażowych dostępnych po wpisaniu w przeglądarkę marki tych farb. Malowanie miniatur rządzi się jednak trochę innymi prawami. Trudno mi było wyczuć grubość nakładanej farby, jej konsystencję (farby rozcieńcza się w zależności od potrzeb wodą). Jeszcze trudniej było mi dobrać odpowiedni do wielkości pędzel. 

Jako obiekt testów wybrałam solidnie wyglądający miniaturowy kredens. W fazie testów mebelek musi być na tyle solidny, żeby wytrzymał frustrację testującego. 
Wybrany kredens nie był niestety wykonany z drewna surowego ale już pomalowany na kolor biały. Faktycznie, na upartego można było pomalować w takim stanie kredens tymi farbami, ale..... No właśnie, to co nie jest widoczne, w przypadku normalnych czyli dużych powierzchni w miniaturze zwraca uwagę. Zauważyłam zbyt wiele nierówności, drobiazgów, które mnie denerwowały, kredens zatem został oczyszczony ze starej farby (dzielny mebelek, nie sądziłam, że to wytrzyma). Obyło się bez większych szkód, nie licząc połamanych drzwiczek.



Miniaturowy kredens w trakcie renowacji:). Zdjęcie fabrycznej farby okazało się trudniejsze niż przypuszczałam.
Kredens przeszedł wiele, można było zacząć malowanie. Dobór koloru nie jest w cale taki prosty, kolory tych farb są tak cudowne... Wybór padł na szarości (podobno w naszej pracy oddajemy nasz nastrój a ja ostatnio jestem jakaś "zamglona") stąd zapewne kolory stonowane, mgliste, spokojne. 
Problem stanowił również pędzel. Polecany przez Annie Sloan pędzel, wykonany z naturalnego włosia (nigdzie niestety nie znalazłam informacji z jakiego) jest w porównaniu z miniaturkowymi mebelkami niczym Guliwer. Zresztą zobaczcie sami:


Pędzel do malowania miniaturek??? Firmowy pędzel do farb chalk paint. Niestety mniejszego nie znalazłam w ofercie Annie Sloan.
Pędzel jest perfekcyjny (trzeba się tylko nauczyć odpowiedniego nakładania nim farby). Kosztuje majątek i szkoda, że nie ma dostępnych jego odpowiedników w naszej skali.
W malowaniu posiłkowałam się pędzelkami dobranym w sklepie plastycznym o podobnym (ale niestety nie takim samym) włosiu.

Farba kryje bardzo dobrze.  Praktycznie jeżeli uda nam się równo rozprowadzić warstwę farby farba jasna w 100% pokryje warstwę farby ciemnej. Szybko schnie tworząc przyjemną w dotyku, aksamitną, matową powierzchnię. Ponieważ na miniaturce jej warstwa nie może być zbyt gruba, jest bardzo podatna na ścieranie papierem ściernym i trzeba bardzo uważać przy przecierkach. Do wykończenia malowanych powierzchni zaleca się stosowanie wosku lub lakieru (jest jeszcze wosk ciemny do postarzania). Lakierów zdecydowanie nie lubię, a wosk, no cóż, sprzedawany jest w dużych opakowaniach, zbyt drogich i dużych dla mnie. Wosk zmienia kolor farby i to też należy wziąć pod uwagę. Wosk ma konsystencję pasty tak więc trudno się go rozprowadzić w malutkich, trudno dostępnych zakamarkach mebelków, tym bardziej, że należy usunąć jego nadmiar ściereczką. Stosowanie wosku nie jest konieczne. Ja zastąpiłam go woskiem, który miałam w domu od czasu renowacji komody,  w kremie, o konsystencji umożliwiającej nanoszenie go pędzelkiem, ogólnie dostępnego.


Metalowy pojemniczek przed malowaniem
Wracając do tematu malowania wszystkich powierzchni bez względu na materiał z jakiej są wykonane. Mnie się to nie bardzo udało. Być może powinnam więcej ćwiczyć, ale farba uparcie rozmazywała mi się zarówno na powierzchni kredensu jak i na powierzchni metalowego pojemniczka, który postanowiłam też przemalować.
Z kredensem poradziłam sobie w sposób opisany powyżej czyli zdejmując farbę "fabryczną", metalowy pojemniczek, przeznaczony na donicę pomalowałam najpierw podkładem w sprayu (do malowania modeli), a dopiero potem farbą kredową:


Efekt końcowy metamorfozy metalowego pojemniczka po zastosowaniu podkładu (tzw.primera) firmy Vallejo a następnie chalk paint Annie Sloan.



Reasumując, kolory farb przecudowne, inspirujące, technika malowania do opanowania, cena ............ dość wysoka biorąc pod uwagę, że jeden kolor to za mało (kolory co prawda można mieszać), kilka farb to już poważny wydatek, efekty jak widać, a koloru okiennic jak nie było tak nie ma .....................................


Kredens w zamglonym kolorze Paris Grey - jednym w wielu cudownych kolorów z palety chalk paint.

Kolory na zdjęciach różnią się co nieco od oryginału, ale mój aparat chce już koniecznie przejść w stan spoczynku, co dobitnie widać. 
Pokój dla mebelków jeszcze nie jest gotowy, tymczasowo ustawiłam je więc w kuchni :)))


Miniaturowe mebelki, chwilowo w pomieszczeniu przeznaczonym docelowo na kuchnię.


Komentarze

  1. Wszystko to cudne i tak realne, że dopiero zestawienie fotelika z pędzlem uświadomiło mi rzeczywistą wielkość. Przepiękne :)
    Pozdrawiam cieplutko Aśka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pędzel jest rzeczywiście duży i pierwszą warstwę farby to właśnie nim nakładam na te maleństwa:)

      Usuń
  2. Wiesz co, ja zwolennikiem bielo-szarości, a nawet pasteli na miniaturach nie jestem, ale ostatnio widziałam takie malutkie słoiczki z farbami w kolorach pastelowych w jednym z tutejszych sklepów dla rękodzielników. Mają polskie etykiety, ale nie wiem jaka to firma. Mogę sprawdzić, bo może to byłby jakiś tańszy odpowiednik dla tych drogich farb. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja cały czas poszukuję nowych wrażeń:) Teraz przyszedł czas wnętrz ciepłych i stonowanych (może to wiek robi swoje:)). Nie potrafię się odważyć na użycie kolorów zdecydowanych, chociaż kto wie...może kiedyś jednak spróbuję. Jeżeli nie sprawi Ci to kłopotu, podaj mi nazwę tych farb, proszę. Co prawda farb mam całe półki, ale każda nowa farba jest nowym doświadczeniem, a tych nigdy za wiele,
      Pozdrawiam serdecznie,

      Usuń
  3. Piękne mebelki i piękne wnętrze. Mogłabym podziwiać godzinami. I te kwiaty! Tylko pomarzyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kamilu, to moje pierwsze doświadczenie z tą techniką malowania, prace przy domkach są tak różnorodne, że chciałoby by się być specjalistą od wszystkiego...tylko czasu niestety brak:)
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Przepiękne! Sama planuję zabrać się za własny domek, a właściwie na początek - mebelki i myślałam już o tych farbach. Ale jako że nie mam doświadczenia, to strasznie się ich boję... Cóż, pewnie ten pomysł u mnie trochę odczeka. Gratuluję udanej pracy! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję, to pierwszy mebelek, który malowałam tą farbą, farby są inne niż wszystkie z jakimi miałam do czynienia. Tak jak pisałam w miniaturach technika malowania różni się co nieco od tej z pełnego wymiaru, chociażby dlatego, że ważny jest każdy milimetr i dotyczy to również farby, której zbyt gruba warstwa uniemożliwi na przykład otwieranie drzwiczek. Gdybym miała do pomalowania mebel w skali rzeczywistej z całą pewnością wybrałabym właśnie te farby. Miniaturki też będę nimi malować, chociaż nie do końca opanowałam jeszcze technikę malowania nimi. Pozdrawiam:))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow... Warto było się namęczyć. Efekt jest niesamowity. Boki szuflad też zostały pomalowane? Jeśli tak to co Pani zrobiła, że się "nie przyklejają" do wnętrza? Kiedyś pomalowałam kredens farbami akrylowymi, w tym boki szuflad i wewnątrz (nie wiem czy tu się w ogóle powinno malować). Gdy wsunęłam szuflady to się przykleiły i nie mogłam ich otworzyć. Cudem udało mi się je wyciągnąć. Boki szuflad posmarowałam bezbarwnym lakierem do paznokci - mają jakiś mały poślizg. Boję się je zamknąć do końca, ponieważ nie wiem czy uda mi się je jeszcze otworzyć. O miniaturkach, malowaniu ich wiem jeszcze niewiele. Niedługo mam zamiar zabrać się za kolejny mebelek i chciałabym uniknąć podobnych błędów :-).

    OdpowiedzUsuń
  7. Boki szuflad i spody również zostały pomalowane. Nie wiem dlaczego tak się stało, że Ci się posklejały, być może farba, której użyłaś miała bardzo długi czas schnięcia. Kiedyś malowałam stół, użyłam farby akrylowej i .... malowałam go dwa tygodnie, bo nie dość, że nie mogłam go pomalować równo (nie wiedziałam wtedy, że można użyć wałka malarskiego w mini rozmiarze:)), to jeszcze farba zaczynała się "wałkować" przy najmniejszej próbie przetarcia papierem ściernym. Winą obarczałam pędzle, drewno, swoje umiejętności, na końcu farbę. Jednak to rodzaj farby był winien. Spróbuj użyć farby akrylowej przeznaczonej np. do technik decoupage. Schną one bardzo szybko i na pewno nie spowodują sklejenia szuflad ani innych części mebelka. Ja wolę malować mebelki dwoma, cienkimi warstwami farby (drugą po wyschnięciu tej pierwszej).
    Od farb akrylowych używanych przez plastyków oczekuje się innych właściwości niż od tych, którymi maluje się przedmioty użytkowe czy też miniaturki.
    Nie zawsze konieczne jest dodatkowe zabezpieczenie malowanej powierzchni mebelka, jeżeli już jest taka konieczność (np. podłogi w domku dla lalek) nie używam do zabezpieczania lakieru (bo po prostu nie bardzo umiem sobie poradzić z jego idealnym rozprowadzeniem), wolę woski (w postaci kremu lub pasty) lub przeznaczone do tego oleje, których położenie jest bardzo proste. Uzyskane poprzez woskowanie powierzchnie mogą być matowe, satynowe lub posiadać połysk mebli z politurą (w zależności od tego jakiego wosku czy też oleju użyjemy). Niektóre woski czy oleje mogą wchodzić w reakcję z farbą, warto więc poczytać przed ich kupieniem etykietę a najlepiej dopytać sprzedawcę. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo dziękuję za te wszystkie wskazówki :-). Nawet nie wiedziałam, że farba akrylowa może tak długo schnąć. Może właśnie dlatego szuflady się posklejały. Dziś przejdę się po sklepach i poszukam farb do decoupage. Informacja o wosku również bardzo się przyda. Jeszcze raz baaaaardzo dziękuję :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Farby AS znam doskonale i operuję nimi na co dzień, ale na takie wykorzystanie jeszcze nie trafiłam... Niesamowity talent i cierpliwość do mikro powierzchni. Gratuluję i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, mam nadzieję, że kolejne prace (a przy tych farbach chyba już pozostanę) będą bardziej "dopracowane".
      Pozdrawiam.

      Usuń
  10. Chyba nie "znam" bardziej cierpliwej i skrupulatnej osoby od Ciebie - po prostu z każdym postem jeszcze bardziej Cię podziwiam. Posiadasz już ogromną wiedzę nt. farb, malowania, przyklejania, schnięcia, usuwania itp. itd. (czytam wszystkie komentarze) i dla mnie jesteś specjalistką w dziedzinie miniaturek. Myślę, że to ogromne szczęście odnaleźć w życiu pasję i mieć możliwość (finansową, czasową) się nią zajmować - gratuluję więc tak wspaniałego sukcesu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, jestem na tym etapie życia, w którym zaczęły dla mnie liczyć się inne wartości, odnalazłam to co daje mi spokój i pozwala chociaż na chwilę odciąć się się od rzeczywistości. Wszystko ma swoją cenę, ja jestem gotowa do wielu wyrzeczeń za chwile spędzone z miniaturkami.
      Pozdrawiam serdecznie
      Agnieszka

      Usuń
  11. Kurcze, jak sie ciesze, ze skorzystala Pani z tych farb! :-) Juz powiem dlaczego: przez moment mialam taki szalony pomysl, alby nasz wzornik kolorystyczny farb Annie Sloan ktore oferuje moja pracownia w Krakowie, to by byly wlasnie Pani mebelki pomalowane na wszystkie 32 kolory :-) Mysle, ze bedziemy jeszcze w kontakcie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję za wizytę, "szalony" pomysł okazał się nie tak bardzo jak by się mogło wydawać:) Mebelki i tak będą malowane tymi farbami, nie wiem tylko czy odważę się na pełną kolorystykę :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz